Jesienią i zimą królują na ustach odcienie fioletu i czerwieni, piękne bordo i soczysta oberżyna. Jestem ciekawa czy w tym okresie kuszą Was takie kolory na ustach, czy się ich obawiacie? Ja, unikałam takich odcieni, jednakże w tym sezonie je pokochałam! Dzisiaj pokrótce przedstawię Wam mojego ostatniego ulubieńca, konturówkę z Essence w pięknym odcieniu Honey Berry.
Był czas, kiedy te konturówki z Essence robiły furorę - piękne i trwałe odcienie oraz niska cena 4,99 zł za 1 g produktu. Niestety ostatnimi czasy formuła tych konturówek uległa zmianie, jak to często bywa - na gorsze. Jeśli w Waszych drogeriach są jeszcze wersje ze srebrną zakrętką, tę wybierzcie. Nowa wersja jest podobno (nie mam porównania) mniej trwała, a także twarda - z tym się zgodzę, choć od odcienia Honey Berry, twardsza, a także mniej wydajna jest konturówka w odcieniu Wish me a rose.
Co by nie było, odcień nr 15 jest przepiękny i idealny na sezon jesień-zima. Wyrazisty, ale elegancki, intensywny, matowy i trwały (choć nie tak trwały jak produkty GR). Forma konturówki bardzo mi odpowiada, zwłaszcza przy ciemniejszym odcieniu, ponieważ z łatwością można obrysować kontur ust. Mnie nie wysuszyła ust, natomiast jeśli macie z tym problemy to radzę uważać. Gdybym jednak miała wybrać konturówki Essence, a konturówki Golden Rose/Classics, wygrywają te drugie. Są lepiej napigmentowane, miękkie i dłużej pozostają na ustach.
Myślę, że napisałam już wszystko, co powinnyście wiedzieć na temat tego produktu, poniżej zobaczycie, jak prezentuje się na ustach i oceńcie same ;)